czwartek, 4 października 2012

Moje top

Nie biegam od ponad tygodnia. Jednak obawiałam się aktywności większej bez pomocy górnych dróg oddechowych... Byłam jedynie raz na ściance w tym tygodniu. W zeszłym tygodniu też raz i raz był stadion. W sumie nie było by to wcale takie straszne (bo zdrowie najważniejsze!) gdyby nie to, że w niedzielę mam plan wbiec na trzy kopce. A właściwie to podobno tak na prawdę na dwa... Ale jedno jest pewne - w Krakowie na Biegu Trzech Kopców na pewno zrobię życiówkę. W biegu górskim w stylu anglosaskim na dystansie ok. 13 km ;)

Maraton Warszawski natchnął mnie jakoś sentymentalnie. Nie, nie zaczęłam się zastanawiać kiedy w końcu przyjdzie czas na ten królewski dystans (może wiosna w Krakowie?). Zaczęłam sobie myśleć o biegach kultowych. a jeśli nie kultowych, to po prostu fajnych i dobrze zorganizowanych.

Biegi Najukochańsze, Najulubieńsze i w ogóle Naj
 
3. Na miejscu trzecim masówka klasyczna - Biegnij Warszawo. Moja pierwsza dycha w 2010 roku, otarłam się o złamanie godziny. Pamiętam ten mega wysiłek, biegłam z koleżanka i tylko dlatego trzymałam tempo. Wspominam pozytywną, zieloną falę i satysfakcję z pierwszego pięknego medalu - to była koszulka zdaje się. Taki kształt znaczy.
2. Dwójka to bieg magiczny, po pierwszym razie wróciłam tam i mam nadzieję będę wracać co roku: Krakowski Bieg Sylwestrowy. Przebierańcy, róże i szampan na mecie, mroźna Wisła z Wawelem w tle. Zawsze tam robiłam życiówkę, chociaż jakiekolwiek parametry przygotowawcze tego by nie wróżyły. A to, że jest zimno tylko dodaje uroku i satysfakcji :)
1. Moje absolutne numer 1 w tej kategorii to Półmaraton Warszawski. Uwielbiam ten dystans, to że to wyzwanie większe niż jakaś tam dyszka (którą jak pokazałam ostatnio, mogę przebieg bez przygotowania biegowego na poziomie wice życiówki). Poza tym to uwielbiam ten duch warszawskich imprez - tłum ludzi, pełno radości dookoła i to, że jako biegacz niczym się nie martwię. Jestem pewna, że na trasie będzie dla mnie i woda i izotonik, chociaż dobiegam daaaaaleko za czołówką.

Mam też biegi na które raczej nie wrócę... Ale o tym w kolejnym odcinku. Trzymajcie kciuki w niedzielę za Kopce! Abym z jęzorem wywieszonym się wczołgała!

3 komentarze:

  1. Szybkiego powrotu do zdrowia i do biegania życzę :) Ja też mam ochotę na Krakowski Bieg Sylwestrowy. Gdzieś słyszałam, że jest też dystans 5km, ale nie jestem pewna...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest, jest. Przynajmniej w ostatnich dwóch edycjach tak było. Piękna trasa Plantami, chociaż nie zobaczy się Wisły... Ale warto przyjechać i się przebrać. Oby do zobaczenia w grudniu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. trzymam moooocno kciuki :) co do Krakowa na wiosnę i królewskiego dystansu, to jak i ja się zdecyduję (tak rozmyślam i rozmyślam), to się chyba spotkamy na biegowej trasie? :))

    OdpowiedzUsuń