Zjechałam z gór... Dużo kilometrów w nogach, kilka niezłych podejść, zachwyt jeszcze większy niż w zeszłym roku - wyjazd idealny. Jak na razie spisanie czegokolwiek mnie przerasta, więc mała zajawka fotograficzna.
 |
| Pierwszy dzień przywitał nas tak... |
 |
| Zielone Pleso |
 |
| Skałkę też się udało znaleźć... ;) |
 |
| Kolekcjonuję piękne widoki | |
 |
| Zbliżamy się do Czerwonej Ławki |
 |
| Przy Chacie Teryego |
 |
| Czerwona Ławka - podobno najtrudniejszy szlakowany odcinek w Wysokich Tatrach |
 |
| Trochę wspinania się. Choć łatwiej było po skale. |
 |
| Trudności za nami. Radość spokoju. |
 |
| Mówiłam, że kocham widoczki? |
 |
| Droga na Prednie Solisko. |
 |
| Urocza scena rodzajowa w kosówce. |
 |
| Widok z Krywania (2494 m n.p.m.), świętej góry Słowaków |
 |
| Zimno było, ale wysokość już zacna. |
Więcej się postaram wkrótce. Aha, w niedzielę pierwszy bieg z cyklu Cztery Dychy do Maratonu w Lublinie. Zapisy do jutra do 12. więcej na:
www.maraton.lublin.eu.
Scenka rodzajowa +1 ;)
OdpowiedzUsuńCóż mogę rzec? Po prostu pięknie tam!!!
OdpowiedzUsuńależ piękne zdjęcia! zazdroszczę, kocham Tatry :))
OdpowiedzUsuń