Co za cudo. Czyste powietrze, w dzień cisza (samochód przejeżdża tak średnio co pół godziny) a rano pieją koguty. Multum zwierzyny wszelakiej - ptaki (jeden spędza noce na naszym tarasie), ssaki (lis zaglądał do domu) i owady. A wieczorem, tak około 22 oczy się same zamykają. To jest życie. I co tu takiego można robić?
Podglądać naturę...
Poznawać leśne ścieżki...
Rowerować do woli i takie widoki zaliczać...
Oglądać miejsce, gdzie podobno w 1978 wylądowało UFO (tylko 11km musiałam jechać!)... *więcej na ten temat na specjalnej stronie*
Nudzić się raczej nie można. A tyle tam jeszcze wioseczek do objechania...
PS. Powrót do miasta ciężki. Tak jak ciężki będzie jutrzejszy poranek po dzisiejszej siłowni. Ostatnio tak bywałam jakieś dwa lata temu... A dziś solidny przegląd maszyn pod okiem trenera, auuu, boję się jutra...
oj, piękne widoczki :)) zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńPięknie i sielankowo :) Miasto bywa fajne, ale gdybym mogła wybierać wybrałabym wieś położoną niedaleko dużego miasta ;)A ja wyjeżdżam jutro. Mam zamiar się zadekować na skraju Puszczy Białowieskiej. Oby tylko pogoda dopisała.
OdpowiedzUsuń