Kilka chwil nieobecności i coraz trudniej się zebrać, aby coś napisać. Nawet los mi dokłada... Najpierw biegałam, ale nie miałam czasu sklecić nic. Bywałam w dużym skupisku dzieci naraz zwanym szkołą (praktykuję mam nadzieje nie mój przyszły zawód) a czasem i w komunikacji miejskiej. Tej ostatniej nie lubię od kiedy jeżdżę rowerem. Efektem tego bywania jest przeziębienie, mam nadzieję weekendowe.
Dziś w związku z tym nie biegowo, a miało być w lesie i to siła. Spodobały mi się te śmieszne podskoki pod górkę, nie ma co. Odmiana choroby lekka typu katar i ból gardła, gorączki brak... Biegać??? Kusi mnie, aby jutro rozprostować kości. No i nie wiem czy skusi...
PS. Polecam film "Ted". Mimo kiepskiego początku daje dużo śmiechu :)
PS2. Odkryłam "Lekarzy" dziś. Choć to zżyna z amerykańskiego serialu jest tam biegania wiele, więc też na plus!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz