niedziela, 10 lutego 2013

Tydzień niemal idealny

Eh, a takie miałam ambitne plany na wpis kulinarny.. Ale sesja mnie zjadła (na szczęście już koniec, teraz tylko pisanie pracy - miód, malina...). W tym tygodniu będzie więc o home-made mleku migdałowym i co zrobić z pozostałościami po nim (pyszna miazga migdałowa).

Mój tydzień sportowy wypadł pięknie - 100% zgodnie z założeniami. W skrócie...

Wtorek to tradycyjnie podbiegi - udało się namachać 10 powtórzeń bo ponad 1'20". Po ostatnich zawodach w poniedziałek odpoczywałam, bo nogi były nieco zmęczone, ale we wtorek już ok.

W środę ćwiczyłam COŚ ale zupełnie sobie już nie mogę przypomnieć co to było... Aaa! Tak. Pobrałam jakąś aplikację z treningami na Androida i wybrałam ćwiczenia na brzuch. Solidny zestaw, czułam mięśnie następnego dnia.

Czwartek to luźny bieg, warun był niestety mało korzystny - jakaś taka plucho-ślizgawica. Dawno nie odwiedzana pętelka, trochę ponad 10km. Miło, choć wolno. Po bieganiu przetestowałąm trening domowy Ewy Chodakowskiej - docelowo 5 (na razie 4) filmiki po 6 minut. Dodajemy rozgrzewką i mamy kompletny zestaw ćwiczeń. Każdy filmik to 3 ćwiczenia powtarzane 3 razy w sekwencji 30" działamy, 10" odpoczywamy. Czad! Polecam, bardzo energetyzuje... :)

W piątek w końcu ścianka - miałam ambitny plan na obwody, ale cóż.. Dwie i pół godziny aktywnie spędzone.

Sobota to pierwszy z szybkich treningów. Jako że dzień cały miałam zalatany, zebrałam się późno i to ledwo się to udało... :) 2km na rozgrzewkę a następnie 30' szybciej - założyłam sobie, że w tempie półmaratonu. Wyszło po 5:44/km, czyli zważając na warunki i przekłamanie zegarka niemal idealnie. Musze przyznać, że zmęczył mnie ten trening solidnie... Poczułam go w udach.

Niedziela to godne podsumowanie tygodnia - 20,5km! Ta dam! Pierwszy raz na treningu tyle przebiegłam, nie wiem czy to wstyd czy nie wstyd się przyznać... Wyszło po 6:20/km, przy czym końcówka już odrobinę bolesna. Ale jest nadzieja - będzie dobrze! Mam szczerą nadzieję, że te dwugodzinne wybiegania zaprocentują - na Półmaratonie Warszawskim a jeszcze bardziej na Maratonie w Krakowie.

Całość tygodnia to ok. 48km. Chyba najwięcej w karierze... :)

1 komentarz:

  1. Robiłam dwa razy te 4 filmiki 6-minutowe E.Chodakowskiej i jestem zachwycona! Szczerze mówiąc, chyba najlepsze jej ćwiczenia jak dla mnie - może dlatego, że co chwilę coś nowego... dla mnie 30 minut to za mało, jakoś mnie to nie przekonuje, więc dodaję do nich część np. killera i jest super :)

    OdpowiedzUsuń