niedziela, 20 stycznia 2013

Powrót do żywych

Ciężki ten powrót, cięższy niż myślałam. Zapisałam tu całą historię swojej choroby, ale przypomniałam sobie, że już to zrobiłam.... ;) W każdym razie historia nie skończyła się tak gładko, jak sądziłam ostatnio. Po skończeniu z antybiotykiem jeszcze z półtora tygodnia bujałam się z tą chorobą. Jak już było ok - to następnego dnia ból gardła i tak w kółko... Wypróbowałam każdą domową metodę - ciepłe mleko z miodem, czosnek, moczenie stóp, wygrzewanie się z eukaliptusem, kąpiele w soli... No ale w końcu się udało. Drugi tydzień stycznia to już jako tako zdrowotna norma.

Jako że od kiedy biegam prawie nie choruję a antybiotykami nie leczyłam się już z pięć lat zupełnie nieświadoma byłam jak wygląda ten mityczny powrót do aktywności po chorobie. W sumie nic-nie-robienia było jakoś trochę ponad dwa tygodnie (czasem tylko ćwiczyłam w domu) a takie przerwy zdarzały mi się czasem i z lenistwa (niestety) i powroty zawsze były łatwe. Jakież było moje rozczarowanie podczas pierwszej próby biegu... Ledwo się ruszam, tętno szalenie wysokie, sapię jak szalona i ogólna niemoc. A tego całego "treningu" to niecałe 4km. Rozpacz po prostu. Jednak z biegu na bieg już coraz lepiej, nawet w tym tygodniu mniej więcej biegowo wszystko wg planu. Oczywiście tempa i tętno jeszcze trochę skaczą, ale myślę że z dwa tygodnie i powinno wrócić do normy. 

Zapiszę tu też jak się próbowałam w tym pierwszym okresie powrotu do aktywności uchronić przed nawrotem choroby, może innym się też przyda:
  • Klasycznie - rutinoscorbin i witamina C codziennie + więcej owoców i warzyw.
  • Odpowiednie ubranie na bieganie na zewnątrz - tutaj mam na myśli nie za zimno ale i nie za ciepło! Lepiej nie dopuścić do przegrzania się i przepocenia... Mały podmuch wiatru i po nas.
  • Na bieganie zawsze czapka - i jej nie zdejmuję nigdy w zimie, rękawiczki zawsze na początek - czasem potem ściągam.
  • Możliwie szybko po powrocie do domu przebranie w suche ciuchy i ciepłe skarpetki - ja na zimę mam cały zestaw wełnianych i innych miękkich:)
  • Więcej ciepłych posiłków - generalnie to powinna być zasada na zimę. Oprócz oczywiście obiadów klasyczny pomysł na ciepłe śniadanie to owsianka albo jajecznica.
Czas się przyznać co tam się działo ostatnio sportowo... Zacznę od drugiego tygodnia stycznia, bo wtedy było co nieco już konkretnego (choć mało niestety):

7-13.01.2013
* Bieganie - dwa wyjścia. Raz to wspomniana wyżej masakra, następnie lekkie podbiegi. W sumie jakieś 10km.
* Ćwiczenia w domu x 3 - raz zestaw Ewy Ch. "Turbo", raz samo body tension (znaczy core stability) i raz body + taśmy (wspominałam, że zakupiłam w Lidlu?;)
* Wspinania niestety zero, czego będę bardzo żałować w kolejnym tygodniu...

14 - 20.01.2013
* Bieganie - cztery razy! Brawa!;) We wtorek podbiegi 12 x 30', czwartek to 1:15' powoli, sobota jakieś 45' w tym 20' po pagórkowatym parku i niedziela 1:40' wybiegania (a że wyszło niecałe 15km to inna sprawa - ale będzie lepiej, wrócę do regularnych piętnastek w półtorej godziny;) Cały tydzień to jakieś 37km, można powiedzieć, że spory skok. Ale nie robię nic na siłę - samopoczucie w tym tygodniu było już cały czas ok, tempo wolne i puls w granicach przyzwoitości. Jednak coś tam ćwiczyłam przez chorobę aby utrzymać formę, wiec jest w porządku.
* Ćwiczenia - rozciąganie po każdym treningu no i raz po ścianie udało się zrobić body. I niestety tyle, trzeba coś siłowego dołożyć w kolejnych tygodniach.
* Wspinanie x 2, w sumie jakieś 5h. Oczywiście nie tak intensywnie jak wcześniej, a nawet bardzo luźno. Inna sprawa, że za pierwszym razem nie byłam w stanie zrobić NIC co jeszcze niedawno (no, trzy tygodnie temu) było dla mnie średnio łatwe... Po trzech obwodach pompa i co zrobisz. Ale podobnie uważam - będzie lepiej...;)

Kolejny tydzień będzie wyglądał mniej więcej tak samo, spróbuję tylko dłużej pobiec w niedzielę. No i dołożyć ćwiczeń. Motywacja wysoka, musi się udać!:)

1 komentarz:

  1. trzymam kciuki :) tak to jest, niby mamy tę formę, a jak przychodzi przerwa, to podem ups. ale zawsze powroty sa jednak szybsze niz same początki :)

    OdpowiedzUsuń